|
MUZYKA 3-CIEGO UCHA od awangardy rocka przez jazz, muzykę improwizowaną, avant folk po muzykę współczesną
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dong
rozmowny
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 15:03, 07 Lut 2012 Temat postu: W połowie drogi |
|
|
Dwie płyty, których niedawno posłuchałem; obie w formule zderzenia doświadczeń muzyków wychowanych w różnych tradycjach i kulturach; dzielących się tymi doświadczeniami, i spotykających gdzieś "w połowie drogi".
W przypadku obu tych albumów, jest to akurat "konfrontacja" Afryka <-> "Zachód" - ale jeśli wątek będzie się rozwijał, traktujmy go bardziej otwarcie...
Płyta pierwsza.
Ludovico Einaudi, Ballaké Sissoko – Diario Mali (Ponderosa, 2003)
[link widoczny dla zalogowanych]é-Sissoko-Diario-Mali/release/1640370
Pierwszy odsłuch był zaskoczeniem. Nie znam twórczości kompozytorskiej Einaudiego; doszukałem się słów kluczowych: "minimalizm", "prostota", "melodyjność" - nie wiem, na ile zasadnych.
Ale w pierwszej chwili miałem wrażenie, że pan Ludovico robi sobie po prostu jaja - patrz, Czarny Ludzie, co zostaje z Twojej muzyki, jeśli ją potraktować "poważnie" i przetransponować na fortepian - banał, elementarne wprawki rytmiczno-harmoniczne, akompaniament do uczniowskich przyśpiewek? A nieszczęsny Ballaké bierze to za dobrą monetę i z zapałem wycina pod to plumkanie swoje hołubce na korze...
Jednak nie. Płyta, owszem, wpędza w lekką konfuzję, ale ta muzyka ma sens. Jej zamierzona prostolinijność kojarzy mi się trochę z "terapeutyczną", intymną zgrzebnością takiego np. The melody at night, with you Jarretta. Te chwytliwe strukturki, figurki i motywiki, powtarzające się niczym kolejne wydmy przemierzane na pustyni (i jak wydmy, podobne, ale nie identyczne), odmieniane przez przypadki w promieniach afrykańskiego słońca, nabierają stopniowo energii i swoiście hipnotycznej, kojąco-relaksującej mocy. A współbrzmienia i niektóre instrumentalne "przeploty" okazują się momentami nadspodziewanie intrygujące.
Koniec końców, otrzymujemy uroczy album "na podniesienie nastroju" - na mnie działa świetnie. Polecam, choć nie bezkrytycznie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dong
rozmowny
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 15:36, 07 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Płyta druga.
Jack De Johnette, Foday Musa Suso – Music from the hearts of The Masters (Golden Beams, 2002)
[link widoczny dla zalogowanych]
Też duet, tym razem kory z perkusją. I też pewna niespodzianka - dla DeJohnette'a "połowa drogi" wypada w tym przypadku w zaskakującym (przynajmniej dla mnie) miejscu. Jego dynamiczna gra stosunkowo mało kojarzy się tu z jazzem; bliżej tym rytmom do reggae, funku, nawet rocka... Afrykańskie inspiracje budzą ciekawe instynkty , "fluidy" przepływają swobodnie i przejrzyście, a panowie całkiem nieźle się przy tym bawią.
Interesujący, choć nie do końca równy album.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zjaryz
rozkręcam się
Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:36, 08 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Dongu, przepraszam za wyrażenie, ale śmierdzi mi tu world music...
Zaprzecz, proszę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dong
rozmowny
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 9:53, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
zjaryz napisał: | Dongu, przepraszam za wyrażenie, ale śmierdzi mi tu world music... |
A co to jest world music?
Pewnie znajdziesz sklepy, w których jest tak ładnie i uspokajająco zatytułowana półka, i może nawet na tej półce będzie któryś z wymienionych albumów...
Jak wiesz, muzyki z Czarnego Lądu słucham sporo i chętnie. Czasami wpadną w moje ręce także takie pozycje nie-korzenne i nie-koszerne, powiedzmy - "hybrydowe". Czy, nadana ewentualnie przez kogoś, etykietka, ma sprawić, bym odrzucał takie próby z obrzydzeniem, nawet nie rzuciwszy uchem?
Płyty nie są wybitne, ale słuchałem ich z zaciekawieniem i sporą frajdą. Naznaczenia fałszywą nutą "muzycznego produktu" nie wyczuwam.
Oczywiście, bardziej "autentyczne" przeżycia znajdziemy choćby na podwójnym albumie, o którym niedawno gdzieś daleko wspominałem (być może go znasz):
Hartmut Geerken, John Tchicai, Famoudou Don Moye – The African Tapes (Leo Golden Years of New Jazz, 1985)
[link widoczny dla zalogowanych]
Dokumentacja koncertowej podróży trzech fryciarzy po Afryce Zachodniej. Rejestracja występów tria z udziałem miejscowych muzyków. Magia współuczestnictwa w transie. Potęga!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bananamoon
rozmowny
Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:16, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
dong napisał: | Oczywiście, bardziej "autentyczne" przeżycia znajdziemy choćby na podwójnym albumie, o którym niedawno gdzieś daleko wspominałem (być może go znasz):
Hartmut Geerken, John Tchicai, Famoudou Don Moye – The African Tapes (Leo Golden Years of New Jazz, 1985)
[link widoczny dla zalogowanych]
Dokumentacja koncertowej podróży trzech fryciarzy po Afryce Zachodniej. Rejestracja występów tria z udziałem miejscowych muzyków. Magia współuczestnictwa w transie. Potęga! |
Dzięki uprzejmości donga, mogłem niedawno zapoznać się z tym albumem.
Potwierdzam - energetyczna masakra, orgia rytmów, wywoływanie duchów - fantastyczne muzykowanie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zjaryz
rozkręcam się
Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:19, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
dong napisał: | zjaryz napisał: | Dongu, przepraszam za wyrażenie, ale śmierdzi mi tu world music... |
A co to jest world music?
|
A world music to taki hamburger wymyślony przez pomysłowych panów w garniturkach, by trochę kasy wyciągnąć od audiofilów...
I na dodatek, jak to hamburger, mocno szkodliwy dla... muzyki.
Na przykład David Byrne mocno się zżymał nad world music:
[link widoczny dla zalogowanych]
Dongu, przepraszam za prowokacyjne pytanie. Wiem, że potrafisz odróżnić produkt od szczerego grania. Nie miałem okazji słyszeć prezentowanych przez Ciebie nagrań. Może kiedyś jakoś się to uda...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bronson
rozkręcam się
Dołączył: 12 Lut 2012
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:19, 21 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Ballaké Sissoko i Vincent Segal - Chamber Music to też taki duet muzyków z różnych środowisk muzycznych i kontynentów. Płyta jest bardzo spokojna, delikatna, relaksacyjna. Świetna na wieczory by odpocząć. Cały koncert z tej płyty jest na yt
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dong
rozmowny
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:43, 21 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Lubię tę płytę.
A w ubr. Panowie wystąpili z tym programem we Wrocławiu - sympatyczny koncert, choć nie w pełni satysfakcjonujący (za duża sala, co wymusiło nagłośnienie kory).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
post.swan
admin
Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z ruin
|
Wysłany: Wto 11:22, 20 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
“Wynton Marsalis & Eric Clapton Play the Blues”
Czegóż można się było spodziewać po upasionym, zarozumiałym Wyntonie i stetryczałym białasie Claptonie? Niczego ekscytującego, ... a jednak! Wynik tej fuzji jest dla mnie zaskakująco udany. Szczery, swobodny przekaz, bez przesadnej napinki. Niby stare granie, w nowoorleańskim klimacie, a jednak nowe. Świetnie się tego słucha.
Ostatnio zmieniony przez post.swan dnia Pią 12:26, 01 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bronson
rozkręcam się
Dołączył: 12 Lut 2012
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 19:53, 20 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Oni Wytars Ensemble - On the way to Bethlehem Piękna opowieść o średniowiecznych podbojach Europy. O Religijnych zmaganiach i dążeniu do władzy absolutnej.
OWE to zbiór muzyków z różnych zakątków świata, miałem przyjemności być na ich koncercie we Wrocławiu. W tedy opowiadali nam swoją interpretacją ówczesnej muzyki o zabawach na Hiszpańskim dworze.
Mają za sobą sporo projektów właśnie z różnych epok i krańców świata. Bardzo piękna, melodyczna muzyka z wykorzystaniem wymierających instrumentów tj : Nyckelharpa czy Goblet drum. OWE to muzycy - historycy interpretujący historię grając. Coś pięknego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dong
rozmowny
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 10:12, 29 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Maleem Mahmoud Ghania with Pharoah Sanders – The Trance of Seven Colors (Axiom, 1994)
O muzyce ludu Gnawa wiem niewiele - informacje zawarte w dołączonej do płyty książeczce mniej więcej pokrywają się z tym, co można znaleźć w Wiki:
[link widoczny dla zalogowanych]
Płyta dokumentuje spotkanie jednego z jej Mistrzów (Maleemów) - Mahmouda Ghanii (vel Guinii, w innej transkrypcji) z amerykańską "muzyczną ekspedycją do źródeł". W skład tej ekspedycji, oprócz grającego tu wspólnie z Marokańczykami Pharoah Sandersa, wszedł m.in. Bill Laswell, który zajął się produkcją albumu, oraz inżynierowie wytwórni Axiom.
Muzyka, która w oryginalnej formie towarzyszy wielogodzinnym obrzędom o naturze modlitewno-terapeutycznej, na potrzeby przedsięwzięcia musiała być oczywiście odpowiednio przykrojona i uproszczona. Jej esencję stanowi łagodny, ale energetyczny trans "zbudowany" na mocno wyeksponowanej przez Laswella podstawie basowej generowanej przez Maleema na instrumencie zwanym guimbri, zanurzonej w przestrzeni chóralnych zaśpiewów i kołatania krakebów. W moim odczuciu Sanders nie czuje się w tym "środowisku" bardzo pewnie - jego linie melodyczne i ekspresyjne zadęcia momentami snują się trochę "obok" i nie wnoszą "wartości dodanej". Lepiej słucha mi się fragmentów gnawy saute (jest ich na płycie całkiem sporo) i odcinków, w których jego gra jest dyskretna i wycofana. Jest też kawałek, w którym to Sanders jest "prowadzącym".
Tym niemniej, całość zaciekawia - jeśli celem albumu była inspiracja do poszperania w marokańsko-algierskim kuferku, to chyba został osiągnięty.
Ostatnio zmieniony przez dong dnia Czw 10:58, 29 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bananamoon
rozmowny
Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:21, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Szilard MEZEI VOCAL ENSEMBLE "Fújj Szél, Zenta, Visshangozz Szél"
Znam trzy albumy sygnowane nazwiskiem Szilarda Mezeia: "międzynarodowy", wysmakowany "Draught"; rozbuchany, gorący od improwizacji "Cerkno"; kameralny, podporządkowany kapitalnym kompozycjom (!) spod znaku muzyki współczesnej "We Were Watching The Rain" - wszystkie na swój sposób, znakomite!
...a teraz codowny "Fújj Szél, Zenta, Visshangozz Szél"!
Szilard Mezei mocno eksponuje na nim bałkańskie melodie, szczególnie w przewodnich tematach muzycznych (śpiewanych) będących punktem wyjścia do dżezowych, skrzących się emocjami improwizacji.
Dżezowy "kościec" jest przedni (!); niczym z najlepszych albumów "tej maści" lat sześćdziesiątych - tak to odbieram.
Płyta ukazuje się "dzisiaj", ale moim zdaniem jest równoważnym klasykiem dla najważniejszych dżezowych krążków.
Szilard Mezei...nie zawaham się napisać...nagrał płytę genialną!
Szilard MEZEI - viola
Kinga MEZEI - vocal
Milan ALEKSIC - piano
Kornel PAPISTA - tuba
Branislav AKASIN - trombone
Bela BURANY - baritone sax, soprano sax
Peter BEDE - tenor sax, clarinet
Bogdan RANKOVIC - alto sax, bass clarinet
Ervin MALINA - bass
Istvan CSIK - drums
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|