|
MUZYKA 3-CIEGO UCHA od awangardy rocka przez jazz, muzykę improwizowaną, avant folk po muzykę współczesną
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 10:00, 06 Lut 2006 Temat postu: Najlepsze w 2005 |
|
|
Nie wiem jak pozostali uczestnicy zabawy ale ja czuję się w pełni usatysfakcjonowany. 4 plyty o tak różnym przekroju gatunkowym i jednoczesnie wg autorów tychże propozycji najlepsze czy warte największego uznania.
Pewnie już mówię o tym setny raz ale cenię sobie to, że nie muszę tracić czasu na przesłuchiwanie mało intresujących płyt i dochodzenie do wniosku, że są one faktycznie mało interesujące. Do tego podoba mi sie pewna dyscyplina w słuchaniu. Tak więc jestem gorącym orędownikiem kontynuacji tego pomysłu w formie np.tematycznej czy innej, która grupowałą by prezentowane płyty wg pewnego klucza
Płyta, która jako pierwsza skłania mnie do zabrania głosu to Devendra Banhart. 22 piosenki czyli prostota i melodyjność jako pomysł na ten krążek. Czy w pełni udany o tym za chwilę.
Otóż już sam ten pomysł stawia płyte w szczególnej sytuacji. Bo tak naprawdę dysponując przeciętnym wokalistą (którego głos dla mnie notabene brzmi bardzo przyjemnie) i prostotą warstwy instrumentalnej płyta z góry niejako odpiera większość potencjalnych ataków. Zarzut, że wokalista jest nie taki a piosenki mało urozmaicone będzie w tym mmencie zupełnie nie na miejscu.
Pytanie co zostaje po odarciu płyty z tej mało istotnej otoczki. Oczywiście piosenki. 22 melodie, na które nie może już być taryfy ulgowej. Godzinę i 15 minut pomysłów melodycznych to bardzo duże wyzwanie. Mało było takich płyt, a na pewno udało się to w pełni E.L.O na Out Of The Blue. Tyle, że tam oprócz genialnych melodycznych pomysłów był spory aranżacyjny rozmach więc moje porównanie nie tyczy się samej muzyki co bardziej udanej próby umieszczenia na jednej płycie tylu pieknych melodii
Przyznam, że zespół doskonale się sprawdza w piosenkach, które w nawiązują trochę do melodyki bitelsowskiej, ot choćby świetny "Heard Somebody Say". Również piosenki brzmiące blisko ich kulturowych korzeni jak "Pensando Endi" brzmią bardzo sensownie. Do tego doskonały "In Niel". Takich świetnych piosenek jest tu więcej. Co ciekawe w miarę słuchania moja trochę surowa na początku ocena pękała pod urokiem tej melodyjnej płyty.
I wszystko było pieknie gdyby nie siedział w niej pewien chochlik. Fajnie jest buszować i czerpać pomysły z wielu gatunków. Ale niestety w tym przypadku nie zawsze sie to udało. Wszystkie te utwory, które nawiązują do tradycji rytm&blusowej jak "I Feel Like A Child" czy "Chinese Children" brzmią już dużo gorzej. Tak jakby ta akurat gatunkowo muzyka nie poddała się już radosnej transformacji zespołu. Może dlatego, że sama opiera sie na samek prostocie? A może dlatego, że emocjonalność Devendry chyba nie przystaje do bluesa.
Tak więc mamy świetną pierwszą połowę płyty ale w drugiej cześci za sprawą tych bluesowo-rockowych piosenek zaczyna wkradać się nuda. Koncówka na szczęscie dużo lepsza.
A wniosek nasuwa się prosty. Gdyby płytę skroić do normalnych rozmiarów pozostałby niedosyt ale być może wtedy uznałbym bym ją za doskonałą. Nie wiem wprawdzie czy mogę dokonać takiego gwałtu na płycie i przygotować sobie tak zwane "The Best of Cripple Crow". Na razie zaczekam bo może jeszcze zmienię zdanie.
Ostatnio zmieniony przez pjerry dnia Pon 11:49, 06 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 10:50, 06 Lut 2006 Temat postu: Re: Najlepsze w 2005 |
|
|
Jerry napisał: | Nie wiem jak pozostali uczestnicy zabawy ale ja czuję się w pełni usatysfakcjonowany. 4 plyty o tak różnym przekroju gatunkowym i jednoczesnie wg autorów tychże propozycji najlepsze czy warte największego uznania.
Pewnie już mówię o tym setny raz ale cenię sobie to, że nie muszę tracić czasu na przesłuchiwanie mało intresujących płyt i dochodzenie do wniosku, że są one faktycznie mało interesujące. Do tego podoba mi sie pewna dyscyplina w słuchaniu. Tak więc jestem gorącym orędownikiem kontynuacji tego pomysłu w formie np.tematycznej czy iine, która grupowałą by prezentowane płyty wg pewnego klucza |
Ja jestem jak najbardziej ZA. Ten klucz może być dalej chronologiczny (płyty z jakiegoś czasu), topograficzny (jakiegoś obszaru, miejsca), stylowy, gatunkowy (tu także wytwórnie), tematyczny (jak np. świetny pomysł na zakręconą piosenkę), formalny (nie wiem, ulubione wokalistki, płyty z basem w roli głównej, z dwiema perkusjami) czy jakikolwiek tam nam przyjdzie do głowy. W ten sposób można zawsze poznać parę płyt, po które samemu raczej by się nie sięgnęło...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 11:13, 06 Lut 2006 Temat postu: Re: Najlepsze w 2005 |
|
|
naheis napisał: | Ja jestem jak najbardziej ZA. Ten klucz może być dalej chronologiczny (płyty z jakiegoś czasu), topograficzny (jakiegoś obszaru, miejsca), stylowy, gatunkowy (tu także wytwórnie), tematyczny (jak np. świetny pomysł na zakręconą piosenkę), formalny (nie wiem, ulubione wokalistki, płyty z basem w roli głównej, z dwiema perkusjami) czy jakikolwiek tam nam przyjdzie do głowy. W ten sposób można zawsze poznać parę płyt, po które samemu raczej by się nie sięgnęło... |
Ten pomysł chodził mi po głowie juz na forum marillion ale jakośc nie udało sie tego zorganizować
Ja chętnie poznałbym jakieś płyty z kręgu japońskiego tyle, że trzeba by namówić np. Art.S. coby przygotował jakis przykładowy zestaw.
Kiedyś na pewnym serwisie amerykańskim pojawił się ranking najlepszych płyt lat 70 i okazało się, że większość tych rzeczy jest mi kompletnie nieznana. Może Michał (h.k.) miałby ochotę przygotowac 4-5 płyt z tego rankingu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 11:33, 06 Lut 2006 Temat postu: Re: Najlepsze w 2005 |
|
|
Jerry napisał: | Ten pomysł chodził mi po głowie juz na forum marillion ale jakośc nie udało sie tego zorganizować
Ja chętnie poznałbym jakieś płyty z kręgu japońskiego tyle, że trzeba by namówić np. Art.S. coby przygotował jakis przykładowy zestaw.
Kiedyś na pewnym serwisie amerykańskim pojawił się ranking najlepszych płyt lat 70 i okazało się, że większość tych rzeczy jest mi kompletnie nieznana. Może Michał (h.k.) miałby ochotę przygotowac 4-5 płyt z tego rankingu? |
Świetny pomysł! Myślę, że prawie każdy ma swoje ulubione płyty z kręgu japońskiego, czy z lat 70-tych. Co do lat 70-tych to coraz bardziej mnie one zdumiewają, a moja nowa wiedza o nich niweczy coraz więcej muzycznych stereotypów i uprzedzeń! Znacie MX-80 Sound?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
h.k.
rozmowny
Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wielki Hong Kong Pana Lee
|
Wysłany: Pon 16:02, 06 Lut 2006 Temat postu: Re: Najlepsze w 2005 |
|
|
>Płyta, która jako pierwsza skłania mnie do zabrania głosu to Devendra >Banhart. 22 piosenki czyli prostota i melodyjność jako pomysł na ten >krążek. Czy w pełni udany o tym za chwilę.
Czy faktycznie ta plyta to tylko (i aż) melodyjne i proste piosenki? Dodam, ze bardzo ciepłe i urocze?
Jednak nie.
Polecam prosty test na tę plytę.
Włączamy utwor przedostatni, o takim sympatycznym tytule "Little Boys". W ciągu pierwszych dwoch minut wypijamy kieliszek dobrego czerwonego wina argentyńskiego, jak na przyklad Trivento ('inspired by the winds'). A jak znienacka wchodzi rytm i zaczyna sie wlasciwy utwor, odstawiamy (rzucamy) wino, energicznie wstajemy i zaczynamy do niego tańczyć, spiewając z Devendrą: "I see so maaaaaaany........ little boys I wanna marry!!!"
Tak rozkosznej perwersji, sympatycznego i cieplego obrazoburstwa, tanecznej prowokacji, 'inspired by the winds', dawno juz nie slyszalem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ArtS.
domownik
Dołączył: 15 Lis 2005
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 19:30, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Ten Devendra to dla mnie wciaz ciezki orzech do zrgyzienia... cos jest w tej plycie, ale przekonac sie do konca do niej nie moge! Nawet nie tyle, ze - jak Jerremu - pewien tym utworow mi nie odpowiada, tylko po prostu jest ich za duzo. Gdy leci w tle wtedy milo sobie przemija, ale nie budzi wiekszych emocji, gdy skupiam na niej uwage - w polowie zaczyna mi sie wszystko zlewac i zaczynam sie nieco nudzic. Taka muzyka chyba nie jest po prostu dla mnie - o ile bardzo podobaja mi sie jej 'dziwniejsze' odmiany, jak Joanna Newsom czy CocoRosie, o tyle alt-country jako gatunek to nie moje poletko...
Jerry napisał: | Ja chętnie poznałbym jakieś płyty z kręgu japońskiego tyle, że trzeba by namówić np. Art.S. coby przygotował jakis przykładowy zestaw. |
Namawiac mnie specjalnie nie trzeba, mam teraz przerwe na studiach, wiec moge cos uploadowac lub wyslac. Klopot pewno bylby z wyborem np. 3 pozycji, bo mysle, ze w wiekszych ilosciach nie ma to sensu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedino
rozmowny
Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Slowacja
|
Wysłany: Wto 7:16, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
no, i ja juz nie musze sie wypowiadac o Devendrze , bo wszystko zamiast mnie juz napisal ArtS. Popieram stoprocentnie, u mnie jest tak samo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 9:17, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jesli chodzi o Devendrę (zawsze myślałem, że to baba i dalej tak myślę) to sprawa jest prosta - kompletnie mi nie wchodzi do organizmu i strasznie nudzi... W związku z czym zrzekam się głosu w szerszej dyskusji na temat tej płyty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
exodus
rozkręcam się
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:00, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Krótko: 9/10.
Dłużej: trochę moim światopoglądem muzycznym przewrócił Devendra. Pomijajac już kwestie czystomuzyczne, z roku na rok utwierdzałem się w poglądzie że 45 minut to jest optimum dla płyty, i że praktycznie nie da się nagrać równej, porządnej płyty trwajacej ponad 70 minut. A już w ogóle, gdy utwory mają podobny charakter - nie ma jakichś urozmaicających akcję zmian aranżacyjno-kompozycyjnych.
No i w tym roku dwa kontrprzykłady kazały mi wycofać się chwilowo z tego poglądu - po pierwsze Devendra, powoli ale prosto do celu. Po drugie Sufjan - najpierw umiarkowana sympatia, 3-4 wyjątkowe utwory, a w ostatnich tygodniach drugie podejście i wygrana na całej linii. Przedwczoraj spacer w padającym śniegu ze słuchawkami na uszach, dziś też odsłuch, i już nie wiem czy poza instrumentalnym zakończeniem (podróbką Reicha) zgodziłbym się na wyrzucenie któregokolwiek z utworów. A jeszcze niedawno proponowałem skrócenie płyty o połowę, jeszcze niedawno traktowałem tę płytkę jako kolejne indie-popowe wesolutko-smutne zjawisko... No i wokal, Sufjan wskoczył do moich ulubionych wokalistów z grupy przeciętny-głos-technicznie-ale-co-z-tego.
A tak w ogóle, to też zwykle słuchałem Banharta w "tle", ale z tego tła niesforne "Cripple Crow" ciągle wyskakiwało, nie mówiąc o cichej burzy przy każdorazowym przesłuchaniu Inaniel czy Dragonflys (eeee... sencja potencjalnego piękna piosenki w 50 sekundach).
Kilka dni temu jechałem autobusem urokliwą trasą z Krakowa w Pieniny. Już po zjeździe z Zakopianki - a więc tocząc się przez lasy i wzgórza, zapodałem Devendrę po (dwu?)miesięcznej przerwie i skończyło się na tym, że aż mi się gęba otwierała i wysiadać z autobusu się nie chciało - taką prawdziwą radość sprawiła mi ta płyta w połączeniu z pięknymi widokami za oknem (bo tutaj zima naprawdę pięknie wygląda).
Myśle że z tą płytą na dłuższą metę bedzie "true love", a nie tylko zauroczenie. Mam taką nadzieję. I z pewnym rozbawieniem, jak to często u mnie bywa, wspominam okres, gdy z tej "monotonnej, jednostajnej i przesadnie upakowanej" płyty lubiłem jeden czy dwa kawałki. A potem trzy, potem pięć, a teraz wszystkie.
Ostatnio zmieniony przez exodus dnia Czw 23:17, 09 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 20:03, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
exodus napisał: | Krótko: 9/10.
Dłużej: trochę moim światopoglądem muzycznym przewrócił Devendra... |
Kurcze, exodus jest moim ulubionym "pisarzem" na 3uchu. Mimo, że przeważnie pisze o muzyce, której albo w ogóle nie znam, albo nie lubię, a więc tak czy inaczej niezbyt mnie interesującej, zawsze lubię czytać jego wypowiedzi. Szkoda, że tak rzadko się odzywasz!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
exodus
rozkręcam się
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:15, 09 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
naheis napisał: | Szkoda, że tak rzadko się odzywasz! |
Co za podstęp (aż się zarumieniłem)!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 12:07, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
exodus napisał: | A jeszcze niedawno proponowałem skrócenie płyty o połowę, jeszcze niedawno traktowałem tę płytkę jako kolejne indie-popowe wesolutko-smutne zjawisko... No i wokal, Sufjan wskoczył do moich ulubionych wokalistów z grupy przeciętny-głos-technicznie-ale-co-z-tego. |
Wokal jest na tyle charakterystyczny, że albo sie podoba albo nie. Mi sie bardzo podoba. Exo , nie wykluczam, że i mi może płyta spodoba się w całości. Zobaczymy. Tendecja jest wzrostowa bo jak wspominałem na początku płytkę oceniałem surowiej.
Przypomina mi się to co mówił kiedyś Marcin Kiciński , że po którymś przesłuchaniu płyt kiedy człowiek się z taką płytą "zaprzyjaźni", przestaje ją postrzegać w sposób obiektywny. Wiem, że to "obietywny" mało znaczy bo ocena jest zawsze subiektywna ale jednak dla recenzji ma to pewne znaczenie.
Tyle mojego ględzenia
A teraz wypowiem się na temat kolejnej propozycji tym razem z zaprzyjaźnionej Słowacji a konkretnie z Chicago czyli Pit er Pat. Fedino wspominał coś, że płyta zrobiła na nim kolosalne wrażenie. Przesłuchałem płytę uczciwie nie raz i niestety .......(chwili napięcia)...
całkowicie się z nim zgadzam. Płyta faktycznie jest niesamowita
Krótko: 9/10
Kiedy zaczynam słuchać tego krążka nie mogę się od niego uwolnić. Muzyka wprowadza mnie w totalny trans i kiedy po 38 minutach się kończy to zgrzytam zębami (albo włączam ją jeszcze raz).
Wyobraźcie sobie, że muzycy mało słuchali radia a w większości starych trzeszczących winyli z początku lat 70-tych, które dostali w spadku po swoich rodzicach. Może zaplątał się tam jakiś Indian Summer, może inna płytka o progresywnym obliczu. I teraz nagrali coś takiego . Ja jeszcze kilka lat temu kiedy szukałem uparcie zespołów nawiazujących do progresywnego grania to szukałem własnie czegoś takiego.
Pomijąc, że płytka jest po prostu cudowna, urywa dupsko i tak dalej to myślę sobie, że odpowiada idealnie na zapotrzebowanie fanów współczesnego rocka progresywnego. Troszkę w idei podobna do tego co robił Anekdoten (co myślisz Fedino?). Piękne przetworzenie starej muzyki przez współczesny filtr
Wiwat Chicago. Wiwat Słowacja
Ostatnio zmieniony przez pjerry dnia Pią 13:16, 10 Lut 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 12:08, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
exodus napisał: | Co za podstęp (aż się zarumieniłem)! |
Nie wierzcie mu. Wszędzie go chwalą i już na to zobojętniał
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 12:52, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
naheis napisał: | Jesli chodzi o Devendrę to sprawa jest prosta - kompletnie mi nie wchodzi do organizmu i strasznie nudzi |
Czyli nie znasz się na muzyce
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 12:54, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Zgadnijcie czego teraz słucham?
Oczywiście Listonosz Pat
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 13:18, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jerry napisał: | naheis napisał: | Jesli chodzi o Devendrę to sprawa jest prosta - kompletnie mi nie wchodzi do organizmu i strasznie nudzi |
Czyli nie znasz się na muzyce |
eee tam... coś tam się trochę znam na niektórych przynajmniej rzeczach, tyle, że wrażliwość mam coraz bardziej przytępioną
Pit er Pat Ja również pięknie dziękuję Fedinowi za inspirację! U mnie również 9/10. Uwielbiam muzykę rytmiczną w sposób podkreślający melodykę. Bardzo ładne melodie i wokale. Niby delikatne, ale z czadem. Jakżesz dobrze, że nie ma tu gitar!!! No i elektronika, której w samodzielnej formie nie jestem wielkim zwolennikiem, ale jeżeli ją ktoś tak świetnie jak Pit er Pat połączy z żywymi instrumentami - padam na kolana!
A piosenka "Bird" nie może mi wyjść z głowy! Sama się w środku nuci!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 13:45, 10 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
naheis napisał: | A piosenka "Bird" nie może mi wyjść z głowy! Sama się w środku nuci! |
Kurde, prawie wszystkie się nucą i nie moga wyjść z głowy
Teraz słucham piosenki "Cage Peg" wiadomego zespołu. Kiedy kobiecy głos wyśpiewuje "Faster, faster" to bardzo przypomina Biorkównę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedino
rozmowny
Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Slowacja
|
Wysłany: Sob 12:30, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
naheis & jerry,
chlopaki, wy sie zupelnie nie znacie na muzyce, kdy oceniace Shakey tylko na 9/10 !
jerry,
ja lubie dzisz bardzo malo zespolow, ktore wychodza z tradycji rocka progesywnego. Moze masz racje, ze mi najwiecej przeszkadza to archayczne brzmienie, bo Anekdoten dla mnie tez brzmy zawsze wspolczesznie. Co do melodyki lub harmonyki tutaj nie widze wspolnych znakow, w Anekdoten jest podstawowa emocja melancholia, ktora tworza przewaznie dlugie noty, Pit er Pat jest wiecej radostna muzyka z kratszymi rytmami . Ale crimsonowsky klimat tutaj pewnie slychac. Ja tu jescze slysze Deerhoof i Blonde Redhead.
Blonde Redhead jest dalsza propozycja dla naheisa (jak jich jeszce nie znasz), jest to muza podobna do Pit er Pat, ale nastawiona wiecej w punkowy i noisowy kierunek
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedino
rozmowny
Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Slowacja
|
Wysłany: Sob 18:27, 11 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jerry napisał: | naheis napisał: | A piosenka "Bird" nie może mi wyjść z głowy! Sama się w środku nuci! |
Kurde, prawie wszystkie się nucą i nie moga wyjść z głowy
Teraz słucham piosenki "Cage Peg" wiadomego zespołu. Kiedy kobiecy głos wyśpiewuje "Faster, faster" to bardzo przypomina Biorkównę |
Tak jest. Pianistka Fey Davis-Jeffers podobnie jak i Carla Kihlstedt z The Book of Knots przypomina trocha Bjork .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 10:23, 14 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
fedino napisał: | Co do melodyki lub harmonyki tutaj nie widze wspolnych znakow, w Anekdoten jest podstawowa emocja melancholia, ktora tworza przewaznie dlugie noty, Pit er Pat jest wiecej radostna muzyka z kratszymi rytmami |
Anekdoten przyszedł mi do głowy dlatego, że podobnie jak w tamtej muzyce tak i tutaj podoba mi się sposób w jaki nawiązuję ona do brzmienia lat 60-70.
Podtrzymuję, że płytka byłaby rarytasem dla wszystkich fanów rocka progresywnego, którzy poszukuja uparcie czegoś nowego. Np. w plebiscycie Caladana powinna zająć bez dwóch zdań pierwsze miejsce
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 11:57, 02 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Lightning Bolt - nie wiem jak odnieść się od tej plyty.
Mało słucham takiej muzyki. I też tak było w przeszłości. Dlatego miałem problem, żeby przesłuchać tę płytę w całości. Po którymś utworze zaczyna mnie męczyć pomimo, że suma sumarum podoba mi się i na o tyle i ile mam jakieś pojęcie doceniam takie inteligentne granie.
Ale z kolei jak włącze sobie oddzielnie 2 czy 3 utwór to słucham z przyjemnością
Taka więc jest moja trochę ambiwaletna ocena
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 13:45, 02 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Jerry napisał: | Lightning Bolt - nie wiem jak odnieść się od tej plyty.
Mało słucham takiej muzyki. I też tak było w przeszłości. Dlatego miałem problem, żeby przesłuchać tę płytę w całości. Po którymś utworze zaczyna mnie męczyć pomimo, że suma sumarum podoba mi się i na o tyle i ile mam jakieś pojęcie doceniam takie inteligentne granie.
Ale z kolei jak włącze sobie oddzielnie 2 czy 3 utwór to słucham z przyjemnością
Taka więc jest moja trochę ambiwaletna ocena |
Ja Jerry mimo iż Lightning Bolt słucham już z 3-4 lata i jestem w sumie wielkim ich fanem, także nie słucham płyt w całości - to ciężko przeżyć - nie tyle ile chodzi o hałas (taki jest sposób realizacji materiału), ale o nudę . Pod względem kompozycji płyty jako całości, to lightning bolt jest nudnawe, ale pojedyńcze utworu, czasem 2, 3 po sobie - to miodzio!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 17:50, 02 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
naheis napisał: | Ja Jerry mimo iż Lightning Bolt słucham już z 3-4 lata i jestem w sumie wielkim ich fanem, także nie słucham płyt w całości - to ciężko przeżyć - nie tyle ile chodzi o hałas (taki jest sposób realizacji materiału), ale o nudę . Pod względem kompozycji płyty jako całości, to lightning bolt jest nudnawe |
To mnie pocieszyłeś bo już myślałem, że nie znam się na muzyce.
A przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że się znam.
Ziggy chyba nie wypisałeś się z forum dlatego, że się nie znasz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 9:47, 03 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
naheis napisał: | Pod względem kompozycji płyty jako całości, to lightning bolt jest nudnawe, ale pojedyńcze utworu, czasem 2, 3 po sobie - to miodzio! |
Ponieważ ja najbardziej lubię kawałki z wokalem stąd numer 1 na płycie to dla mnie trzeci utwór
Jeszcze jeden aspekt sprawy. Muzyki słucham dopiero wieczorem, przy komputerze, nie za głośno i myślę, że do jest duży minus.
Słuchanie LB o godzinie 22 na głośnikach komputerowych to chyba nie jest dobry pomysł. Dochodzi jakiś tam poziom zmęczenia a wiadomo, że pewnej muzyki trzeba słuchać wypoczętym.
Ale taki Tin Hat Trio nadaje się idealnie właśnie kiedy człowiek czuje się zmęczony
A Deerhoof coraz, coraz lepiej
Muszę jeszcze coś skrobnąć na temat Fredzia 2005 bo inaczej Zygmunt się obrazi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjerry
moderator
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 16:36, 07 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Fred Frith. Bałem się, że bedzie to kolejna płyta z którą trzeba będzie się chwytać za bary. A mi już się nie chce. Poległem na free-improv czy AMM, poległem na "Burning Clodues", a tu proszę niespodzianka. Płyty się słucha aż miło. Ciekawe, że początek o żywo przypomina właśnie BC. Ale tamto nie wchodzi a to owszem. Tajemnica muzyki. Mozę dlatego, że kiedyś marzyłem, żeby grać na skrzypcach? Skrzypce trafiają do mnie bardziej niż saksofon czy kornet.
Tak więc słucham i słucham i ciesze się , że w końcy coś do mnie trafiło z tej muzyki co to normalnej melodii nie posiada.
Ale oceniać się tej płyty nie podejmuję. Może byc słaba, mam to gdzieś bo i tak za dużo takiej muzyki nie słucham. Mi się bardzo podboa
Jak poznałem Secrets of Beehive Sylviana to zapytałem się grzecznie jak inne płyty teog artysty. Każdy wymienił inną jaką najlepszą. Jeden powiedział, że zacząłem od najlepszej, inni, że od najgorszej. A wszyscy oczywiście lubili Sylviana
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|