MUZYKA 3-CIEGO UCHA

zyfri

Ostatnio słyszałem jakąś płytę o ciekawym dosyć połączeniu jazzu i hip hopu (tylko bity hip hopowo podobne). Próbowałem potem znaleźć tego wykonawcę na last fm i ogólnie w sieci i niestety poszukiwania nic nie dały.

Może wy coś pomożecie.

zyfri

A może znacie jakieś ciekawe romanse jazz z innymi postaciami muzyki elektronicznej, np breakbitu jak w tym utworze DJ Spooky
http://www.youtube.com/watch?v=vtBN8xdqnF0&feature=related

frik567

Płyta zespołu FAUST - BBC SESSIONS+ może niektórych by zainteresowała ale z całej płyty 2 - 3 utwory zwiazane są z rytmami hiphopu, chociaż więcej tam krautrocka niż HH.
Również płyta FAUST & DALEK .
Słyszałem również grupę która wykonywała brzmienia jazzu z hiphopem wymawia się SLENT być może inaczej się pisze, słyszałem ją w radiu.

Morly

ArtS.

Dalek to swietny zespol, ale jazzu tam za grosz... Jazz w polaczeniu z muzyka elektroniczna najczesciej chyba sklania sie ku chilloutowi, tego typu projektow jest mnostwo, by wymienic tylko Jazzanove, Nuspirit Helsinki, Micatone...
Wspomniany DJ Spooky pochodzi z niezlej plyty "Optometry" wydanej w ramach Blue Series dla Thirsty Ear - mozna w tej serii znalezc wiele innych tego typu polaczen (np. plyte hip-hopowca Beans z Williamem Parkerem i Hamidem Drakiem - mnie osobiscie nie przekonuje, ale...).
W bardziej ambientowe klimaty uderza np. Kammerflimmer Kollektief; jest tez swietna plyta Otomo Yoshihide's New Jazz Quintet zdekonstruowana przez Tatsuye Oe.

zyfri

ArtS.

Moim skromnym zdaniem melanż gatunków wymienionych w temacie jest dość mało płodny pod względem "sonicznych poszukiwań". Płyty, które wymieniłem powyżej w większości lubię, ale wybitnych pozycji wśród nich niewiele.

Mam nieco bardziej pochlebne zdanie o "Optometry", choć płyta ta jest zdecydowanie za długa i rzeczywiście nierówna. Jeśli natomiast miałbym polecić coś innego z "Blue Series" to pewnie byłyby to płyty Spring Heel Jack, w szczególności "Live". Ale uprzedzam, że nie słuchałem tego dośc dawno, podobnie jak w ogóle tego typu klimatów, więc trzeba brać na to poprawkę.

PS. Zupełnie zapomniałem o przewspaniałym Lamb, które może niezupełnie wpisuje się w omawiane nurty, ale na ich wczesnych płytach są i breaki i wpływy jazzowe (zwłaszcza na "Fear of Fours"), więc warto ich posłuchać.