|
MUZYKA 3-CIEGO UCHA od awangardy rocka przez jazz, muzykę improwizowaną, avant folk po muzykę współczesną
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jacques
rozkręcam się
Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Barcelona
|
Wysłany: Śro 20:47, 28 Gru 2005 Temat postu: A cóż to jest Opeth? A cóż to jest black-metal? |
|
|
naheis napisał: | ArtS. napisał: | pogo napisał: | "Morningrise" Opeth, "Deliverance" Opeth, wszystko Opeth |
Maaa!! Nareszcie ktos wymienia plyty Opeth we wlasciwej kolejnosci! Niedobrze mi sie juz robilo od sluchania, ze niby "Blackwater Park" jest ich najwiekszym dokonaniem... |
A coż to jest Opeth? |
Opeth to taki ambitny (chyba) black-metal, ale jak sądzę raczej nic dla Ciebie, bo za dużo tam patosu (choć z drugiej strony poziom gorzkiej onanistycznej spermy nie jest zbyt wysoki).
Sam mam ostatnią produkcję tej grupy - ciekawą, choć na dłuższą metę ciut nużącą - "Ghost Reveries", ale nie jestem w stanie ocenić, czy to ich normalny poziom, czy jakaś zniżka formy.
Z tej samej szuflady mam notatkę, że GenMar położył łapę na najnowszej płycie Ulver (to już ponoć prawdziwy avant-black w stylu pattonowskim) i chwali sobie to-to. Ja sam obstawać na razie będę, że najciekawszym black-metalem, jaki słyszałem był "Passage" grupy Samael.
Zastrzegam, że nie za dużo słyszałem.
j-d
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naheis
moderator
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 21:13, 28 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
kurde, tu mam kłopot - metalu słucham od czasów, gdy jeszcze death-metal raczkował i królował trash - od tamtej pory z mniej lub bardziej większymi przerwami do dziś - jako że wychowałem się w duchu punk-rocka nigdy tej muzyki nie mogłem zaakceptować i zrozumieć do końca - takimi zjawiskami, które do dziś budzą we mnie odrazę to heavy metal i właśnie black-metal - najbardziej cenię sobie metal techniczny, pojechany i awangardowy, a z gatunków to trash i grind, tyle, że grind to zjawisko graniczne, a ja zawsze wolałem zespoły grindowe z ducha hard-coreowe - najlepszy dla mnie metal to jak zauważyłem przeważnie ten, którego ortodoksyjni fani metalu nie lubią, zjawiska właśnie graniczne - kiedyś kapele crossoverowe dziś nowa scena nowojorska kolaborująca z jazzem - z kolegami na zamek Bolków jeździliśmy w białych koszulkach i śpiewaliśmy piosenki TZN Xenny - w rocku gotyckim (choć uwielbiam np. Bauhaus) i black-metalu zawsze było dla mnie wiele "spermy", a czasem po prostu były one dla mnie komiczne i nie nadawały się do potraktowania na serio - może coś w black-metalu się coś zmieniło - ja pamiętam tylko pierwsze płyty Samaela i ich pierwszych naśladowców z skandynawii???
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gancz
rozmowny
Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ibiza
|
Wysłany: Czw 12:51, 29 Gru 2005 Temat postu: Re: A cóż to jest Opeth? A cóż to jest black-metal? |
|
|
jacques napisał: |
Z tej samej szuflady mam notatkę, że GenMar położył łapę na najnowszej płycie Ulver (to już ponoć prawdziwy avant-black w stylu pattonowskim) i chwali sobie to-to. Ja sam obstawać na razie będę, że najciekawszym black-metalem, jaki słyszałem był "Passage" grupy Samael.
|
Jako ze Ulver to jeden z moich ulubionych zespolow, kategorycznie zabraniam wrzucania go do kategorii black metalu, nawet jesli jest to black avant..
Owszem ich poczatki byly w miare blackowe [[choc i tak malo kto gral black metal polaczony z folkiem]], ale im pozniej tym bardziej panowie odcinali sie od metalowych stereotypow..
Grali avant-rocka, trip hop, drum'n'bass, ambient, kameralistyke.. A ich najnowsza plyta jest jakims dziwacznym trybutem dla.. rocka progresywnego.. Pelno tam nawiazan do wczesniejszych nagran ale wszystko w pryzmacie ELP [[choc raczej nie ma tam az nazbyt obrzydliwego patosu]]
W kazdym razie Ulver polecam w calosci.. To jeden z tych niewielu zespolow ktory nie boi sie probowac, eksperymentowac i zmieniac kierunek o 180 stopni z plyty na plyte..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ArtS.
domownik
Dołączył: 15 Lis 2005
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 19:16, 29 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
W sumie Opeth to chyba bardziej death niz black, choc tak naprawde trudno powiedziec. W kazdym badz razie zadnej 'awangardowosci' w nim nie ma, raczej dlugie, rozbudowane kompozycje, w ktorych partie akustyczne zestawione sa z metalowym ciezarem. Sa niezli technicznie, ale buduja nastroj niczym wykonawcy art-rockowi (Mikael Akerfeldt - lider i glowny kompozytor zespolu - zawsze przyznawal sie do inspiracji dokonaniami Camel), z tym ze bez tej calej symfonicznej otoczki...
Akurat moim zdaniem najciekawsze sa wczesne albumy zespolu: "Orchid" i "Morningrise", byc moze dlatego, ze te 10 lat temu bylo to cos naprawde swiezego dla mnie (trzeba jednak wziac poprawke, ze wtedy sluchalem praktycznie tylko metalu). "Ghost Reveries" jest plyta slabsza, wlasnie nieco nuzaca - w sumie jak Gancz napisal w innym watku: z Opeth im dalej, tym gorzej (z chlubnym wyjatkiem "Deliverance").
Natomiast Ulver tak naprawde mial jeden album black-metalowy: "Nattens Madrigal" i nie byl to tez zaden 'avant' tylko surowa, pelna jadu rzeznia, wzorowana na 'klasykach': Dark Throne czy wczesnym Bathory. Pozniej Garm zainteresowal sie elektronika i przerobil Ulver na wlasny, wlasciwie jednoosobowy projekt, ktory z blackiem rzeczywiscie nie ma praktycznie nic wspolnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
exodus
rozkręcam się
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 12:18, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Mnie, mówiąc szczerze, o wyjątkowości Opeth, o niemetalowości ("normalnie rozumianej") Opeth, o ponadgatunkowym oddziaływaniu tego zespołu i tym, że tak naprawdę urok ich muzyki potrafi dosięgnąć *niemal* każdego, niezaleznie od upodobań muzycznych, jeśli tylko poświęcić temu zespołowi dość czasu - a nade wszystko odsunąc na chwilę własne uprzedzenia i stereotypowe postrzeganie większości death/black/etc/metalu (które i mnie dotyczy) - przekonuje to, kto słucha tego zespołu, kto się nim do czasu do czasu zachwyca, a mianowicie ludzie, po których ostatnich bym się tego spodziewał (jedną z tych osób byłem ja sam - Dan Swano mnie rozśmiesza na przykład, a by się wydawało niektórym, że do Opeth od niego niedaleko - IMO nic bardziej mylnego).
Ot, żeby nie sięgać daleko, jeden z linków które ktoś podrzucił w wątku o 2005: [link widoczny dla zalogowanych]
- mam na mysli kontekst - w większości albumy zupełnie typowe, popowo-około-indie-rockowo-niezalowo-etc., no taka popularna alternatywa (jak to śmiesznie brzmie btw). Tym bardziej się zdziwiłem, że to IMO najsłabszy album Opeth od dobrych kilku albumów...
A na początek polecam zdecydowanie album "Blackwater Park", dla mnie niemal perfekcyjny (jeden zbędny kawałek może) i pierwszy "metalowy" album w życiu, który mnie zachwycił (i do dziś jeden z kilku).
Tuż za nim jest "Still Life", ale doskonałości kompozycyjnej nie towarzyszył niestety dostateczny poziom produkcji, niemniej jednak jeśli chodzi o samą pozabrzmieniową stronę muzyki (nade wszystko melodie) jest to ich najlepszy album. No i wreszcie trzecia z perfekcyjnej trójki, najbardziej bezkompromisowa - a mimo to zawsze melodyjna, zawsze interesująca, nigdy śmieszna w swej "metalowości" - Deliverance. Na pewno brzmiąca najlepiej. Jedyne czego jej brakuje, to ta "łagodniejsza strona", która jest przecież w połowie winna całego uroku muzyki Opeth gdy mieszana ze stroną "ciemną". W przeciwieństwie do Artsa nie przepadam za wczesnymi płytami, są jak dla mnie zbyt, hm, prymitywne? Brutalne? Surowe? Ale przecież i na późniejszych płytach tych cech nie brakuje, więc... nie wiem, do mnie nie docierają nie mając, lub mając tylko śladowe ilości tych cech, które mnie do Opeth przyciągnęły i pozwoliły wręcz pokochać ten zespół - i to w okresie mojej ewolucji ku coraz łagodniejszej muzyce (może dlatego najnowszy album już mnie raczej nie rusza?).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pogo
na razie małomówny i nieśmiały;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublin
|
Wysłany: Pon 19:28, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedys Opeth mnie zainfekowalo ktoryms z utworow na "Still Life", ale rak sie do mnie dobral dopiero przy "Morningrise" i "Orchid", jasne to bardziej prymitywne, z pewnoscia nie ma tego wdzieku, co chocby "Ghost...", jakiejs takiej, hmmm, szlachetnosci, ktora i piekna, i powabna, ale juz nie tak swieza, nie tak drazniaca i - jak dla mnie - taka za bardzo "Wilsonowska".Ale takie pierwotne, brudne Opeth jakos najbardziej mi smakuje i po wielu wielu przesluchaniach wszystkich plyt, na najstarsze najwiekszy mam apetyt.Ciekawe jaka bedzie nowa plyta, no i mam nadzieje, ze gdy nastepnym razem bede tluc sie stopem na ich koncert, to w koncu zagraja dlugo. Opeth juz wyszlo na salony i wloczy sie po miekkich dywanach, ale pieknie im i tak tak to czlapanie (wy)chodzi. Co za komp glupi, co nie ma alta normalnego!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
endrjuuu
rozkręcam się
Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:41, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
co do Opeth to zgadzam się z osobą, która powiedziała, że ich najlepszy album to "Blackwater Park". Miło się słucha też ich pierwszej płytki (najczęsciej włączam z tej płyty walek "FAce of Melinda" ). Deliverency jest już dla mnie troche męcząca (poza ty uważam, że gość ma nieciekaway głos, niczym się nie wyróżnia, szczególnie jak śpiewa tzw growlem ). Do reszty plyt nie wracam, a nowej nie słyszałem, więc nie wiem. Co do tzw black metalu to lubie Behemotha (jakoś ten momentami kiczowaty satanistyczny image mnie przekonuje) i polecam najbardziej oczywiście ich najnowsza płytke Demigod (ale to chyba jest już podobno death ) Dla mnie jest to jedna z najwścieklejszych i najintensywniejszych rzeczy jakie słyszałem. I jeszcze takie pytanie chyba na odzielny bardziej temat..Znacie może Arcturusa ?? Słyszalem opinie ze tez to jest jakis avant black metal. MOim zdaniem to jest beznadziejne (szczególnie wokalista) brzmienie jest tragiczne i to wszystko jest grane tak bezpłuciowo, bez energii, jakiejs ekspresji, takie to jest drewniane. A co Wy o tym sądzicie ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
exodus
rozkręcam się
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 0:50, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
"Face of Melinda", utwór cudowny niezmiernie (a - co odkryłem nie tak dawno temu - oparty na równie pięknym "Nine Cats" z debiutu Porcupine Tree), pochodzi ze "Still Life", czyli nie pierwszej, ale bodajże czwartej płyty studyjnej Opeth.
Co do growlu (growlingu? jak powinno być?) Akerfeldta, to mam zupełnie przeciwne zdanie. Tak jak "czysty" wokal Mikaela, jest absolutnie rewelacyjny, na tyle, że jako jedyny z wszystkich znanych mi growlów nie tylko nie wydaje mi się zabawny tudzież idiotyczny, ale wręcz piękny i... melodyjny (sic!).
Behemotha kiedyś zapuściłem jeden kawałek, wyłączyłem po kilku sekundach i obiecałej sobie już nigdy nie wracać... Jestem za to wielbicielem ich zdjęć:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ArtS.
domownik
Dołączył: 15 Lis 2005
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 18:32, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
endrjuuu napisał: | Znacie może Arcturusa ?? Słyszalem opinie ze tez to jest jakis avant black metal. MOim zdaniem to jest beznadziejne (szczególnie wokalista) brzmienie jest tragiczne i to wszystko jest grane tak bezpłuciowo, bez energii, jakiejs ekspresji, takie to jest drewniane. A co Wy o tym sądzicie ? |
Wszystko zalezy, ktora plyte masz na mysli... Jedynka - "Aspera Hiems Symfonia" to, mowiac prosto z mostu, symfoniczny black z histerycznym skrzekiem (nomen omen wokalista jest ten sam co w Ulver), ktory jest rzeczywiscie straszny - trzeba duzego samozaparcia, zeby sie do tej muzyki przekonac.
Niewatpliwie natomiast ich magnum opus to drugi album: "Le Masquerade Infernale". Nie sluchalem go od kilku lat, ale kiedys mnie zachwycal - ma nieziemska atmosfere, niczym wlasnie z jakiegos diabolicznego karnawalu, obfituje w ciekawe pomysly no i zmienil sie calkowicie sposob 'spiewania'.
Potem ukazala sie jeszcze plyta z remiksami tego materialu - "Disguised Masters" oraz ostatnia - "The Sham Mirrors", ciazaca jakby bardziej w strone rozbudowanych struktur i art-rockowego patosu, ale z tym blyskiem szalenstwa, charakterystycznym dla zespolu.
Jakby nie bylo, dla mnie Arcturus pozostaje zespolem jednej plyty - jesli to nie ja slyszales, to polecam sie zapoznac, nawet jesli zrazily Cie inne dokonania. Ostatnia tez jest niezla, ale zdecydowanie juz bez tej magii...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gancz
rozmowny
Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ibiza
|
Wysłany: Śro 22:16, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
wyszla nowa plyta Arcturusa juz, ale jej jeszcze nie slyszalem..
Moje zdanie na temat tego zespolu jest nieco dziwne, bo ich powrzechnie uznawane magnum opus La Masquerade Infernale kompletnie do mnie trafia.. Bardzo lubie natomiast eklektyczne Sham Mirrors i surowy debiut, koniecznie w 2 plytowej reedycji..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
endrjuuu
rozkręcam się
Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:44, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
słyszalem akurat tę (tą ?) płyte "La Masquerade Infernale" i ona mnien ie przekonała. Potem kolega pozyczył mi jeszcze ich najnowsze dzieło i to juz zupełnie do mnie nie trafiło. Moze gdyby ta płyta "La Masquerade Infernale " lepiej brzmiała to nawet nie zrazilbym sie tak do tego zespolu i jakoś te smyczki z klawisza mnie nie przekonują.... Nadal wole posluchać bezkompromisowego Behemotha czy nawet tytułowego Opetha.
ps: a w tym Arcturusie to nie śpiewa jakis gosć z Dimmu Borgir ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
exodus
rozkręcam się
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 1:11, 05 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
tę
(wyrabiam 20 postów, może nie będę "na razie małomówny").
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ArtS.
domownik
Dołączył: 15 Lis 2005
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 18:27, 05 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Goscinnie, bodajze w 3 kawalku na "Le Masquerade" udziela sie niejaki Simen, pozniej chyba rzeczywiscie trafil do Dumnych Burgerow (pewnosci nie mam, bo to juz czasy, kiedy przestalem tak uwaznie sledzic scene metalowa)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomkiewicz
domownik
Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:20, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No coż, kwalifikowanie Opeth jako grupy black metalowej jest chyba sporym nadużyciem. Black metal bowiem charakteryzuje paskudny wokalny skrzek, który bardzo rzadko bywa intrygujący. Raczej bywa zabawny. Black metal zwykle harmonizuje ściśle z "diabelską" otoczką, która bywa frapująca, ale najczęściej jest po prostu...śmieszna.
Dbałość o kompozycje, unikalne- pozbawione kiczu piękno, odwołania do przeróżnych gatunków muzycznych, lat 70-tych, klasyki, a także stosowanie jazzujących fraz, tworzą bardzo smakowite danie. Można się spierać, czy Szwedzi zasługują sobie na miano oryginalności, ale nie można odmówić im elegancji i smaku. Bardzo wysokie umiejętności muzyków, biegłość Akerfeldta jako gitarzysty o zadęciu klasycznym (ewenement w "metalu") , miękka artykulacja perkusji oraz ta ich cudowna fuzja liryzmu z przepotęznym uderzeniem, które spada na słuchacza niczym sokół na gołębia. Warto spróbować. Czy wstyd nie znać ? Nie, po prostu szkoda przeoczyć. Dla mnie ten zespół był, jest i będzie największym zjawiskiem na scenie "ostrej".
Tomek
ps: Pozdrowienia ode mnie i Marishki dla Miśka. Dokonałeś własciwego posunięcia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ArtS.
domownik
Dołączył: 15 Lis 2005
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 20:56, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ciekawa kwestia: czemu growl ma byc mniej zabawny niz blackowy skrzek?? Musze przyznac, ze sam tak uwazam, tzn. moze nie tyle w kategoriach 'smiechu', co po prostu znacznie lepiej obecnie trawie growl, a wokal blackowy w wiekszych ilosciach mnie irytuje. Kiedys sluchalem obydwu, wiec zastanawia mnie, co takiego sie stalo z moim (sl)uchem? Ma ktos jakies pomysly? (...psychoanaliza mile widziana!)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|